Menu

poniedziałek, 9 listopada 2020

87. Shopping #1

Witam serdecznie, z tej strony Zuzia. U mnie prawie wszystko dobrze. Nie będę zbyt się rozpisywać, więc w skrócie: polepszyłam relacje z osobą, na której mi zależało, zerwałam toksyczne znajomości, zaczęłam siebie akceptować. Niestety, ale w tym roku miałam najgorszą średnią w swoim życiu, ale o dziwo pasek był. Marcowy powrót średnio mi wyszedł, choć nie raz miałam ciągoty do wydawania swoich oszczędności na te figurki, nawet kilka figurek lub rzeczy z lps już mam właśnie z tamtego okresu.

Dowiedziałam się o tym, że Hasbro miałoby przestać produkować Littlesie (to określenie znalazłam dziś na jakimś blogu z 2012. Bardzo mi się podoba, takie pieszczotliwe.) Postanowiłam przejść się więc i byłam w Smyku, 2 innych zabawkowych, Tesco, Leclercu i Pepco. I było ich naprawdę mało, jak w takim Smyku zawsze był cały regał w nich, tak teraz... Dwa rodzaje zestawów. Jeszcze nigdy nie byłam tak przygnębiona tym, że jakieś zabawki są nie dostępne. Tylko, że to nie takie zwykłe zabawki, ale chyba wszyscy wiedzą o co mi chodzi. W Pepco natomiast kupiłam takie zawieszki, lub coś w ten deseń. 
 
 
Sporym ich minusem jest to, że takie rzeczy jak skrzydełka, dodatkowa para łapek czy ogon, są pokolorowane. W przypadku łapek, zostało zrobione dodatkowe zszycie. Jednak za coś co kosztowało 6 zł nie jest bardzo źle, ale naprawdę ubolewam trochę nad tym.


W międzyczasie kupiłam sobie jeszcze taką pandę, z gazetki. Nazywa się Boo i jest nie najgorzej wykonana. Jest całkiem urocza. Boo jest nauczycielką plastyki, a wolnym czasie oprócz rysowania uczy się gotować. Natomiast motylek miał okazję się już gdzieś pojawić, tego co pamiętam. Ma na imię Honey i jest matką Gustawa i Pinky. Obecnie jest w związku z Tadkiem (który jest małpą i wiem, że to nie ma sensu, bo owad nie może być z ssakiem, ale u mnie mogą i są bardzo szczęśliwi 😤😤😤😡😡😡) Ją zdobyłam również z gazetki, która była potrzebna do kolażu o dzieciństwie na plastykę. Teraz plastyki już nie mam (i dobrze, bo ronienie prac było upierdliwe bardzo) i... właśnie zdałam sobie sprawę, że jest ona u mnie już rok. 


I teraz czas na "normalne" figurki. 
SĄ UŻYWANE.
Nigdy nie zamawiałam używanych lps, głównie dlatego, że rodzice uważali, że lepiej kupić nowe. A raczej 6 latka nie wygra dyskusji na argumenty z dorosłym, tak więc musiałam się pogodzić. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo udało mi się znaleźć zestaw ze spanielkiem w dodatku nowy i w przystępnej cenie.
 
Jednak nie dziś o tym zestawie, a o nowych zdobyczach.
(Wybaczcie mi, że ciągle piszę o tym, jak to nie udało mi się kupić czegoś taniej, ale ja tak zawsze mam. To jest po prostu nieuniknione w znajomości ze mną.)
 
Obecnie mam trochę świeższe podejście do figurek, przestały się liczyć dla mnie pop lps, a raczej jakieś mniej popularne, chcę pokazać, że wcale nie są złe, a nawet niektóre są ładniejsze od popów. No i też chcę różnorodności, i teraz bardziej idę w takie, które mi się podobają. Nie patrzę zbytnio na kształt, choć mam w tej sytuacji wyjątki, np. chciałabym węża i pajączka.
Tak więc, omówię każdego lps'a po kolei.
Losowo.


Pierwszym będzie dziobak. Już od marca jest moim marzeniem i postaram się zdobyć cały kształt, co w sumie nie jest takie trudne. Szkoda, że są tylko dwa, bo stały się moją manią. Nazywa się Pepe, i jest to najzwyklejsze imię nie dało się wymyśleć. Na żywo prezentuje się bardzo dobrze, a nawet lepiej niż na zdjęciach z neta. Kolejny przykład tego, aż poświecę o tym post, obiecuje. Strasznie przypomina mi pewną osobę, ale szczerze doszukuję się tej osoby wszędzie. Chyba nikogo nie zdziwię jak dodam, że pracuje jako agent. 


Kolejnym pet shopem jest konik morski, Coral. Podobają mi się jej kolorki, są naprawdę świetnie. Nigdy jakoś za tym kształtem nie przepadałam, ale lepiej późno niż wcale. I chyba to jest jedyny plus tej przerwy, że zaczęłam dostrzegać "nowe" kształty. Coś może o niej samej, więc Coral jest uczniem szkoły w Pet City, lubi grać w siatkówkę, jej ulubiona pora roku to lato i uwielbia morze i rzeczy z nim związane. Chce nauczyć się surfować. Nie ma jednego przyjaciela, lubi się z prawie każdym w szkole. (Ten moment kiedy figurki mają lepsze życie od ciebie 🤯) Jej idolką jest Pomarańczka, znana podróżniczka w Petkolandii.


Kolejną figurką jest Charlotte, kuzynka Gustawa. Jest naiwna i przy tym bardzo dziecinna. Łatwo się zakochuje i w prawie każdym. Lubi piec ciasteczka i częstować nimi każdego. Uwielbia też makijaż i zakupy ze swoją pSiApSi.


Kolejną figurką jest Harriet. Od dawna chciałam mieć figurkę tego kształtu. Harriet jest bardzo towarzyska, gadatliwa i nie umie dotrzymać tajemnic. Przyjaźni się z Lottie. Zakochałam się w tym kształcie, w trakcie odwiedzin w domu mojej koleżanki, która też zbierała. Podobają mi się jej kolorki, oczy i kokardka. Myślę, że trafi do listy moich ulubionych figurek.
 
⛅ ⛅ ⛅

Jeśli chodzi o bloga, powiem w skrócie, że do końca listopada zaplanowałam jeszcze 3 posty, o 1 już wcześniej wspomniałam, 2 byłby o zmianach w moim kolekcjonerstwie, a raczej Petkolandii, bo zauważyłam mnóstwo dziur "fabularnych". Ostatni w tym miesiącu będzie bardziej organizacyjny, ale dot. będzie każdego, jeśli będzie chciał to wdrążyć w życie.

Na dziś to wszystko, dbajcie o siebie,
Do następnego ❤️❤️❤️