Menu

niedziela, 2 lutego 2025

100. wracam do domu

Trochę długo z tym walczyłam.

Cały czas dusiłam i odrzucałam potrzebę jaką było napisanie kolejnego postu. Tak w sumie jest cały czas odkąd przestałam pisać tutaj aktywnie.

Odkąd dowiedziałam się, że wracają do sklepów pet shopów byłam przeszczęśliwa. Zawsze chciałam dożyć tego momentu tbh. Jako dziecko zawsze sobie wyobrażałam, że jakimś cudem dostaje stare nieodpakowane zestawy z drugiej generacji oczywiście te ze spanielami, które kochałam, np. ten albo ten lub też ten

Kiedy tylko w moich lokalnych zabawkowych były dostępne, pozwoliłam sobie kupić dwie figurki - kotka himalajskiego #4 a wczoraj pudla #2

Btw w smyku są teraz promocje i te pojedyncze figurki kosztują 19.99 a nie 29.99 jak wcześniej!

Ostatnio naoglądałam się Bartka Sitka aka Generatora Frajdy jak przegląda stare blogi onet. Poczułam ogromną nostalgię podczas oglądania tego, pamiętam, że jako dziecko całymi dniami przeglądałam blogi o pet shopach, chciałam być jak te wszystkie blogerki, chciałam tworzyć i być inspiracją dla kogoś, tak jak one dla mnie. 

I w końcu stałam się jedną z nich. Pamiętam jak dostałam pierwszy komentarz, myślałam, że to będzie coś miłego a dostałam to:



EMMMMM.... AKSZULI 🤓☝

Co na to mała Zuzia?


DIVA. IT GIRL. ICON. Jebać hejterów!!!! 💪💪💪💪💪

Ogólnie pisząc to teraz pomyślałam sobie, że napiszę coś w stylu "patrzcie jaka hejterka, no zobaczcie ja mam 25k wejść a ona? a ona????" ale jak weszłam na jej blogi to zobaczyłam to:


A bo wy jeszcze nie wiecie! Ja bardzo lubię Jojo's Bizzare Adventures i Speedwagon jest moją waifu! (fr) I to był ten moment, że po tylu latach, te wszystkie momenty w których sobie o tym przypominałam w najbardziej losowych momentach i zaczynałam czuć ogromne zażenowanie, wstyd za samą siebie, że ktoś mi zwrócił uwagę nagle jakby... nie wiem? nie jestem zła? wiecie co, jestem kiepska w gadanie o emocjach, więc może zmieńmy temat.

Trochę zostajemy w temacie bo nadal będzie o zażenowaniu i wstydzie, mianowicie; CZY MOŻEMY POROZMAWIAĆ O TYM JAK BARDZO TO COMMUNITY JEST POWIĄZANE ZE WSTYDEM? JAK BARDZO MUSIELIŚMY W SZKOLNYCH LATACH UKRYWAĆ, ŻE MAMY ZAINTERSOWANIA I NIE JESTEŚMY NUDNYMI BASIC OSOBAMI??? 

Zawsze to rozumiałam, bo dla mnie bycie ofiarą nie jest niczym obcym, ale serio, jestem w tylu fandomach i nie znam bardziej wstydliwego niż BLOGERZY LPS. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi, nie? (btw grupowa terapia when?)

I właśnie, mam wrażenie, że odkąd zaczęłam siedzieć w innych fandomach to doszłam do realizacji, że bycie ich częścią jest absolutnie super i w samym byciu nie ma nic wstydliwego. I nie ma w tym też nic dziecinnego, znaczy jest, ale co w tym złego? Nawet jeśli zamawiam sobie pluszaki postaci z anime, nawet jeśli mój pluszowy Fyodor z BSD ma strój pokojówki, nawet jeśli mam wlepy z nim na etui od telefonu! Literalnie I'M JUST A GIRL 🎀 (chodzi mi o pierwotne znaczenie, zanim ta fraza stała się wymówką czy usprawiedliwieniem nadmiernego konsumpcjonizmu).

Potraktuję ten post jaką okazję do mojego manifestu? komunistycznego chyba do tego, żeby przestać aż tak się przejmować opinią innych. 

Ponad pół roku temu skończyłam 18 lat, a jako, że jestem okropnym overthinkerem dostałam ogromnego kryzysu egzystencjonalnego. I myślę, że po prostu wkleję tutaj to co napisałam w roboczym poście, który miał powstać zamiast tego (ale weszłam za mocno w swoje problemy i się popłakałam)

"Mam 18 lat i absolutnie nie wiem, kim jest. W rozmowie z innymi, starszymi osobami byłam pocieszana, że to jest normalne, kiedy próbowałam im wytłumaczyć, że tak nie jest. Potrafiłam przepłakiwać całe noce, bo to mnie tak wyżerało. Poczucie pustki, coś ogromnego i nienazwanego, czego nie jestem w stanie opisać ani nazwać. Zawsze wiedziałam, że coś ze mną jest nie tak, ale dawno mnie to tak nie atakowało. Zawsze miałam poczucie bezsilności, słabości, ale udawało się to pokonywać. Ten stan trwał przez 2 tygodnie. Którejś nocy zaczęłam sobie to wszystko spisywać. I zrozumiałam pewną ważną rzecz - nigdy nie miałam okazji czuć się sobą i manifestować siebie tak jak powinnam. Zawsze czułam pustkę. Nie, nie zawsze. Większość mojego życia. 

Przez całe wakacje próbowałam znaleźć odpowiedź, która będzie wyczerpująca - co jest ze mną nie tak? Chodzi mi o core tego wszystkiego. I wciąż tej odpowiedzi szukam."

Zawsze interesowały mnie "nietypowe rzeczy", jednak zawsze dostawałam sygnał od otoczenia, że to jest problem, coś złego. Nie miałam jak wyrażać siebie - bo zawsze to wiązało się z tym, że musiałabym pokazać, że odstaję. A to nigdy nie wiązało się z aprobacją tłumu.

Jak teraz sobie myślę, pisząc to wszystko, to do bloga może mnie ciągnąć właśnie to, że jestem inna, wyjątkowa, ale w grupie innych indywidualistów.

Nie pisałam na bloga, chciałam, ale czułam wstyd. Nie robiłam wielu innych rzeczy, bo czułam wstyd. Nie chcę go czuć. Chcę być sobą. Gdzieś na tiktoku widziałam komentarz odnośnie 2020: "to be free is to be cringe." I o to chodzi. 

Cóż ja mogę rzec na koniec?

Mamy mój powrót na bloga przed GTA 6.

4 komentarze:

  1. <333333333 mi się wracać na razie nie chce haha

    OdpowiedzUsuń
  2. nie czuj wstydu i pisz więcej! będę na to czekać <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze? Bardzo powerful post. Mam 21 lat (bliżej mi do 30-tki, niż 11-stu lat kiedy to właśnie bloga mego zaczęłam) i utożsamiam się z przekazem. Gdy byłam mała wyobrażałam sobie siebie w tym wieku jako, nie wiem, człowieka sukcesu, milionerkę, wizjonerkę, osobę, która zdobyła już wszystkie odpowiedzi. Zdobyłam je? Totalnie nie, mam jedynie coraz to więcej pytań. Co nieraz przeraża – kim bowiem jestem? Czy robię dobrze? Nie wiem. Mogę tylko próbować nie zmarnować tego, co mam... Tak myślę.

    Co do LPS – to trudny fandom, zwłaszcza jak jesteś dzieckiem. Jest on trudny, nie dlatego że jest toksyczny (o nie!). Problem tkwi, moim zdaniem, w jego rozłożeniu czasowym, wpadasz bowiem w niego w młodym wieku. I do pewnego momentu to jest okej, bo "bawienie się" i "zabawki" są rozwojowo dla ciebie przewidziane. Trudniej się robi, gdy ten okres mija. "Musisz dorosnąć, teraz, w tym momencie" i jest to coś, co jest implikowane przez niemal wszystkich dookoła. I ktoś powie "postaw się, bądź silna skoro to twoja pasja", ale XD masz 1X lat i, nie oszukujmy się, rówieśnicy potrafią być o-kro-pni. LPS to łatwy punkt do zaczepek, to "zabawka", a "zabawka" = dzieciaczek, a każdy chyba wie, że do pewnego momentu wszyscy w dorosłości i w dążeniu do niej widzą jakieś wybawienie, zatem szufladka dzieciaka w takim wieku irytuje i wchodzi na banię. Dodatkowo, jakby ktoś znalazł "blog o zabawie", bać się boga trzeba (może ja mam taką katastroficzną wizję, ale rówieśnicy mnie doświadczyli). Pozytywem tego wszystkiego jest to, że w pewnym momencie człowiek sobie uświadamia, iż dosłownie wszystko to jeden pies. Mam na myśli – teraz normalnie mówię wszystkim, że zbieram LPS. Ktoś to jakoś skomentuje negatywnie – w dorosłym życiu w sumie nigdy to się nie zdażyło (wszyscy raczej są zaintrygowani). Gdyby się jednak zdażyło, totalnie wtedy wiem, że z kimś takim nie warto gadać. Nie każdy musi kochać LPS, ale wypadałoby szanować w miarę drugą osobę.

    Nie jestem pewna czy ten komentarz ma ład i skład, ale mam nadzieję. Czy doszłam do jakiejś konkluzji? Nie. Ale atmosfera Twojego wpisu, kazała mi wyrzucić te oto myśli na przysłowiowy papier.

    Buziaki?
    Galaxis

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej prawdziwy post na lpsowej blogosferze kiedykolwiek.
    Bardzo się cieszę z Twojego powrotu <3
    to be cringe is to be free *ostentacyjnie zakłada bunny hat*

    OdpowiedzUsuń